WYGRANĄ MAMY W KIESZENI

Często, gdy pojawiają się w mojej kancelarii klienci, pytają mnie: „Pani Mecenas / Proszę Pani / Pani Moniko / Moniko, a jakie mam szanse na wygraną?”
Szczerze? Sama chciałabym to wiedzieć ze 100% pewnością i odpowiedzieć Ci coś konkretnego.
Wcale nie chodzi o to, że brakuje mi (czy komukolwiek z moich koleżanek i kolegów po fachu) wiedzy czy umiejętności. To, że na pierwszym spotkaniu nie mówię Ci: „Panie Adamie/ Pani Agnieszko, wygraną mamy jak w banku!”, wcale nie świadczy o tym, że jestem słabym adwokatem. Taki po prostu mamy klimat!
Seriale i filmy pokazujące pracę prawników, a to one przede wszystkim kształtują przecież nasze wyobrażenie o tym zawodzie, dają nam obraz walecznego adwokata, który niczym lew broni swojego klienta, nie boi się spiąć z sędzią, manipuluje emocjami ławy przysięgłych, wyżywa się na świadkach, czy rzuca okiem na stos dokumentów i oświadcza: „wygramy” / „przegramy”.
Pamiętaj proszę, że film/ serial, to jedno, a życie, to drugie!
Jeżeli przyjdziesz do kancelarii z całym segregatorem dokumentów, to tylko samobójca odegra przed Tobą scenkę z Hollywood i wyda werdykt przed przeczytaniem czegokolwiek dokładnie, i zastanowieniem się nad najlepszym rozwiązaniem. Dlatego proszę Cię najczęściej o opisanie wszystkiego w mailu. Masz wtedy czas zastanowić się, poukładać sobie wszystko, a ja mam czas, żeby poszukać dla Ciebie, moim zdaniem, najlepszego rozwiązania.
Na polskiej sali sądowej również raczej nie uświadczysz profesjonalnego pełnomocnika rodem z Hollywood. Np. gwarantowanie Ci wyniku sprawy, świadczy jedynie o braku profesjonalizmu takiego prawnika.
Na wynik sprawy ma wpływ masa okoliczności, których nikt nie może przewidzieć. Są to np.: zachowanie drugiej strony, dowody, jakie pojawią się w toku procesu, zachowanie każdej ze stron, a wreszcie – to, że finalnie o wszystkim decyduje sąd. Sąd oczywiście zapoznaje się z całym materiałem dowodowym, bierze pod uwagę wszystkie okoliczności, bierze również (a może przede wszystkim!) pod uwagę PRAWO i wydaje orzeczenie. Pamiętaj, że sędzia jest takim prawnikiem, jak Twój prawnik i na sprawę patrzy przede wszystkim przez pryzmat przepisów, a nie emocji.