PRAWNE GRANICE KRYTYKI
Ważny temat, szczególnie w świecie, gdzie znaczna część naszego życia toczy się online, a dzięki poczuciu anonimowości Internetowy "hejt" stał się powszechnym zjawiskiem.
Gdzie więc kończy się dozwolona krytyka, a gdzie zaczyna hejt, za który grozi odpowiedzialność karna?
Przyjmuje się, że wolność wypowiedzi kończy się tam, gdzie rozpoczyna się sfera prawa zwanego dobrem osobistym. Inaczej mówiąc jesteśmy uprawnieni do wyrażania krytyki sposobu działań, metod postępowania oraz realizacji założeń osób, w szczególności tych pełniących funkcje publiczne, gdzie zakres dozwolonej krytyki jest szerszy, jednakże nie jesteśmy uprawnieni do naruszania dóbr osobistych oraz pomawiania. Krytyka nie powinna przekraczać granic potrzebnych do osiągnięcia społecznego celu oraz nie powinna też zawierać sformułowań obraźliwych. Granice wolności wypowiedzi publicznej przekraczają takie wypowiedzi, które przedstawiają nieprawdziwe informacje o osobach oraz zawierające opinie, które nie mają wystarczającego oparcia w faktach, a mogą być obraźliwe dla danej osoby.
Przykładowo, jeśli nazwiemy X złodziejem, a X nigdy nic nie ukradł, narażamy się na odpowiedzialność karną z tytułu popełnienia przestępstwa zniesławienia (art.212 kk). Jeśli zaś wulgarnie podpiszemy zdjęcie Y wyzywając go od idiotów (użyłam najdelikatniejszego określenia), itp., to możemy odpowiadać karnie za zniewagę Y (art. 216 kk). Oczywiście przy użyciu jednego "hejterskiego" komentarza można odpowiadać za obydwa powyżej wskazane przestępstwa, wszystko zależy od konkretnego przypadku.
Niezależnie od powyższego, zarówno X jak i Y mogą wytoczyć nam powództwo cywilne i domagać się zapłaty zadośćuczynienia z tytułu naruszenia dóbr osobistych. Lepiej więc uważać z "hejtem", tym bardziej, że po adresie IP odpowiednie służby raz dwa namierzają sprawcę i swoje złości i frustracje wyładowywać np. na siłowni zamiast w Internecie.