NIE DAM CI ROZWODU! - ILE W TYM STWIERDZENIU JEST PRAWDY?

Niestety, choć może powinnam się z tego cieszyć (bo dzięki temu pracy w moim zawodzie nie brakuje i pewnie nie zabraknie), coraz częściej Wasze kryzysy małżeńskie przekładają się na podjęcie decyzji o rozwodzie.
Nie mówię, że zawsze jest to złe rozwiązanie – wręcz czasem mam wrażenie, że to jedyne słuszne wyjście z sytuacji, ale jednak – całościowo patrząc, rozwód, to pod wieloma względami przykra sprawa.
Często słyszę od znajomych przeżywających kryzysy w związkach stwierdzenie „nie dam mu/ jej rozwodu”. I jakie jest ich zdziwienie, gdy mówię im, że właściwie, to decyzja wcale nie należy do nich!
Tak, Moi Kochani, to nie amerykański film! W Polsce o rozwodzie decyduje sąd, a nie drugi małżonek.
Jeżeli już jesteś przy ścianie i zastanawiasz się, czy jest to moment na podjęcie decyzji o rozwodzie, pamiętaj, że sąd orzeka go po zbadaniu, czy w Twoim małżeństwie nastąpił trwały i zupełny rozkład pożycia. Znowu jest to pojęcie – rzeka, którego nasz ustawodawca nie doprecyzował.
Uznaje się jednak, że:
→ pożycie małżeńskie = to więź fizyczna, duchowa i gospodarcza – chodzi o wspólne prowadzenie gospodarstwa domowego, wspieranie się, darzenie miłością, uczuciem i zaufaniem,
→ trwały i zupełny rozkład = przestaje istnieć jakakolwiek więź łącząca dwoje ludzi – osłabienie tych więzi czy ich zanikanie jeszcze nie dają podstawy orzeczenia rozwodu.
Dlatego właśnie do orzeczenia rozwodu co do zasady nie jest wymagana zgoda drugiego z małżonków.